Siedziałam
w mknącym Zakopianką zielonym Oplu Astra, prowadzonym przez mojego brata,
wciśnięta pomiędzy drzwi samochodu, a Natalię. Za każdym razem, gdy dziewczyna
poruszała głową, a że był to nieodłączny element jej paplaniny, to robiła to
dosyć często, jej długie ciemne włosy ocierały się o moją twarz, więc oparłam
się o zimną szybę, aby ograniczyć ten kontakt. Na uszach miałam słuchawki. Nie
interesowało mnie, o czym rozmawiali moi towarzysze, nie znałam ich znajomych,
nie wiedziałam nic o klubach, które odwiedzali, a już na pewno nie miałam
pojęcia o skokach narciarskich. To właśnie konkurs Pucharu Świata w skokach
narciarskich był celem naszej podróży do Zakopanego. A właściwie celem podróży
mojego brata i jego przyjaciół. Ja jechałam tam odpocząć.
Byłam
w trakcie ostatniej klasy liceum. Nauka nigdy nie była moim priorytetem.
Zamiast spędzać czas nad książkami wolałam spacerować po mieście, robiąc
zdjęcia przypadkowym ludziom i rzeczom lub po prostu przesiadywać nad rzeką z
ulubioną powieścią w ręce. Raczej nie miałam problemów z zaliczeniem klasy, ale
moje oceny zdecydowanie nie należały do najlepszych. W tym roku miałam pisać
maturę. Zależało mi na tym, żeby zdać ją jak najlepiej i dostać się na dobre
studia, ale nadrobienie zaległości, które miałam wymagało ode mnie wiele
wysiłku.
W
końcu skończyło się pierwsze półrocze i miałam dwa tygodnie, podczas których
mogłam zaplanować sobie kilka wolnych dni na odpoczynek. Marzyłam o wyjeździe
do Zakopanego, spacerach po Krupówkach, jedzeniu oscypków i napawaniu się
wyjątkową aurą tego miejsca, ale to nie miało być dane. Rodzice jak tylko
dowiedzieli się o tym, że mój brat razem ze swoimi przyjaciółmi wybiera się na
Puchar Świata, natychmiast zaopatrzyli mnie w bilety, a następnie zapakowali do
samochodu. W efekcie ani Kuba nie był zadowolony z konieczności ciągnięcia ze
sobą wszędzie młodszej siostry, ani ja nie cieszyłam się na myśl, że swój wolny
czas zamiast na najpiękniejszej zakopiańskiej ulicy będę spędzać patrząc na
jakichś facetów, którzy dobrowolnie ryzykują złamanie karku.
-
Łucja, wysiadaj! – wykrzyknęła Natalia, brutalnie ściągając mi z uszu
słuchawki. – Jesteśmy na miejscu!
- Mhm – mruknęłam, gramoląc się z
samochodu.
Zmrużyłam
oczy, gdyż promienie słońca odbijające się od śniegu pokrywającego każdy
centymetr kwadratowy ziemi niemiłosiernie mnie raziły. Sięgnęłam do kieszeni po
okulary przeciwsłoneczne, ale miałam nikłą nadzieję, że je tam znajdę. Całą
drogę wydawało mi się, że o czymś zapomniałam i właśnie w tej chwili olśniło
mnie, że chodziło oczywiście o okulary, które zostawiłam na szafce w korytarzu.
Prawie
po omacku podeszłam do bagażnika samochodu, by wyciągnąć z niego swoją torbę.
Ledwo ją dojrzałam, przykrytą ogromnymi walizkami należącymi do Natalii i
Klaudii. Co te dziewczyny tam spakowały? Jechaliśmy tylko na parę dni, nie na
miesiąc. Obserwując jak pozostali wyładowują bagaże zastanawiałam się, jakim
cudem udało się upchnąć cały ten majdan do tak małego bagażnika.
-
Mamy wszystko? – zapytał Kuba. – No to idziemy.
W
jednej ręce trzymając torbę, a drugą osłaniając oczy przed słońcem ruszyłam w
stronę hotelu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju. Byłam głodna, a
od podróżowania w niewygodnej pozycji bolały mnie plecy. Natalii i jej
nadmiernej gestykulacji przysługiwało więcej miejsca w samochodzie, niż mi.
-
Dzień dobry – powiedział mój brat, podchodząc do recepcji. – Rezerwowaliśmy dwa
pokoje dwuosobowe i jedną jedynkę.
- Pana nazwisko? – zapytał
starszy pan stojący za kontuarem.
- Fredro.
Mężczyzna
wpisał coś w komputer i zmarszczył czoło, a jego siwe krzaczaste brwi niemal
złączyły się w jedną równie krzaczastą linię.
-
Przykro mi, ale nie mamy takiej rezerwacji – odparł.
- Jak to? – Kuba był wyraźnie
zaskoczony. – Przecież jeszcze wczoraj dzwoniłem, żeby wszystko potwierdzić.
- Sprawdzałem dwukrotnie –
wyjaśnił staruszek. – Jest pan pewien, że rezerwacja została wykonana na to
nazwisko?
- Sugeruje pan, że nie wiem, jak
się nazywam?
- Nic takiego nie powiedziałem.
- W porządku – westchnął. – Są
jakieś wolne pokoje?
- Jedyne, co mogę panu zaoferować
to jedna dwójka i jedna trójka – odparł recepcjonista, sprawdzając dane w
komputerze.
- Trójka? – Kuba spojrzał na mnie
rozgoryczony. – Nie ma żadnej jedynki?
- Niestety.
- Jakoś sobie poradzimy. – Do
rozmowy włączyła się Klaudia. – Bierzmy to, co pan nam oferuje i chodźmy już.
Marzę o prysznicu.
- No dobrze – zgodził się mój
brat, nie kryjąc jednak rozczarowania.
Starszy
mężczyzna wprowadził do komputera dane dotyczące długości naszego pobytu i
wydał dwa klucze.
-
Życzę miłego wypoczynku.
- Dziękuję – bąknął Kuba z takim
wyrazem twarzy, jakby właśnie miał spędzić tydzień w lochach średniowiecznego
zamku.
Ruszyliśmy
w stronę drewnianych schodów, prowadzących na piętro, gdzie znajdowały się
pokoje.
-
Zachowalibyście się, jak na dżentelmenów przystało – powiedziała Natalia,
wodząc wzrokiem od swojego chłopaka i jego przyjaciela do stojących u stóp
schodów walizek. Chłopcy westchnęli i ze zbolałymi minami zaczęli wnosić bagaże
dziewczyn, zostawiając mnie samą z moją nie aż tak wielką, ale dosyć ciężką
torbą.
-
Dzięki – warknęłam i zaczęłam gramolić się po schodach, taszcząc za sobą bagaż.
Gdy
weszłam do pokoju, mój brat posłał mi niezadowolone spojrzenie.
-
I co się głupio patrzysz? – zapytałam,
siadając na ustawionym najbliżej drzwi łóżku. – Też nie chciałam, żeby tak to
wyglądało.
- Dajcie spokój! – Klaudii
najwidoczniej nie przeszkadzało moje towarzystwo, co mile mnie zaskoczyło. – Na
pewno będzie fajnie.
- Tak, jasne – mruknął Kuba.
- Prawie mnie tu nie będzie, zobaczysz
– obiecałam. Już nie mogłam się
doczekać, kiedy wyjdę z hotelu z aparatem w ręku.
- Dobra, chyba nie będzie tak
źle. – Chłopak próbował się uśmiechnąć, ale w efekcie jego twarz wykrzywił
dziwny grymas. – Ogarniajcie się szybko, bo za godzinę wychodzimy..
- Jak to za godzinę? – zdziwiłam
się, spoglądając na zegarek. Dochodziła druga po południu. – Przecież skoki są
dopiero od osiemnastej.
- Ale o szesnastej zaczyna się
seria treningowa – wyjaśniła Klaudia. – A warto być wcześniej, bo zawsze są
jakieś atrakcje dla kibiców. W dodatku jak przyjdziemy na ostatnią chwilę,
szanse na przepchanie się do przodu będą znikome.
- Muszę iść z wami? – jęknęłam.
- Przyrzekłem mamie, że będę cię
pilnował – odparł Kuba.
- Rany, przecież jestem już
prawie pełnoletnia!
- Właśnie, prawie.
- Wyluzuj trochę, znam Zakopane
jak własną kieszeń.
- Nie ma mowy.
- A mogę chociaż zostać w hotelu
i odpocząć?
- Łucja, obiecałem, że będę miał
na ciebie oko. – Mój brat był nieustępliwy. – W dodatku rodzice nie po to
wydawali pieniądze na bilet, żebyś ty teraz siedziała w pokoju.
Zrezygnowana nic nie
odpowiedziałam. Nie wiem, dlaczego wszyscy tak się uparli na te skoki. Jeżeli
uważali, że sport jest najlepszą formą wypoczynku, to mogli mi kupić rower. Z
pewnością bardziej by mi się przydał. I jeszcze to zachowanie Kuby… Traktował
mnie, jakbym była dzieckiem, a przecież dzielił nas zaledwie rok. Nie tak
wyobrażałam sobie te ferie
Chyba Łucja nie tak sobie wszystko wyobrażała, ale wierzę, że wydarzy się coś, co zmieni jej zdanie na temat skoków ;)
OdpowiedzUsuńOjej, podoba mi się tutaj :3
OdpowiedzUsuńa "inspiracja" to po prostu asdfghjkl;, uwielbiam ta piosenkę <3
Czuję, ze będzie fajnie. :D
Takze tego, informuj dobrze?
Gg (36634123) albo tt: @Cam__03
Pozdrawiam :)
//naked--heart
Jeny, nie rozumiem Łucji, jak można nie lubić skoków narciarskich? Coś czuję, że to i tak się zmieni pod wpływem brązowookiego przystojniaka ;D
OdpowiedzUsuńnie jestem pewna, czy tu powinnam, ale u mnie na Maćku i na Klimku nowe rozdziały :D
Usuńutworzymy-pelnie.blogspot.com
obrazenia-wewnetrzne.blogspot.com
Łucja, ogarnij się skoki są, są, są magiczne.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to baardzo. :)
Mogłabyś mnie informować na tt? @_mon_amour_
Nie rozumiem Łucji, jak nie można lubić skoków? Pewnie, gdy tylko pójdzie na zawody, wszystko się zmieni. Rozumiem sytuację rodzeństwa - przebywanie w swoim towarzystwie to jednak porażka, chociaż czasem jest przyjemnie i jeszcze ta wpadka z tymi pokojami.
OdpowiedzUsuńBędziesz informować mnie na blogu? 444-days-in-hell